Kolejna fala może zalać Dolny Śląsk – sytuacja wielu mieszkańców jest dramatyczna. Wciąż obowiązuje 13 alarmów powodziowych. Trwa usuwanie zniszczeń w Małopolsce i na Podkarpaciu. W Kotlinie Kłodzkiej, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza, z mieszkańcami rozmawiał wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna. – Wydaje się, że sytuacja jest opanowana, ale utrzymujemy alarm powodziowy – powiedział. W najbliższych godzinach w Kotlinie Kłodzkiej może spaść duży deszcz, maksymalnie 20 litrów wody na metr kwadratowy – ostrzegają synoptycy.
– Obecnie nie pada i mamy nadzieję, że spadnie jednak mniej wody niż przewidywali synoptycy – powiedział Marek Poniatowski, dyżurny z centrum zarządzania kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Alarmy powodziowe są w gminach: Stare Bogaczowice, Świdnica, Kłodzko, Nowa Ruda, Kamieniec Ząbkowicki, Mietków oraz we Wrocławiu, Stroniu Śląskim, Bardzie Śląskim i powiatach: kłodzkim, ząbkowickim.
Tymczasem najbardziej zalane rejony w Kotlinie Kłodzkiej od rana ogląda wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, który rozmawiał m.in. z mieszkańcami Jaszkowej Dolnej i Górnej pod Kłodzkiem, gdzie woda poczyniła ogromne szkody i zalała wiele domów i gospodarstw oraz zerwała lub uszkodziła pięć mostów. Przez niewielką wieś przepływa górski potok, który w normalnych okolicznościach jest dość płytki.
Schetyna chce też spotkać się z mieszkańcami wsi Żelazno, którzy w wyniku intensywnych opadów deszczu, zostali odcięci od świata. Na zakończenie wizyty w Kotlinie wicepremier spotka się ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo mieszkańców oraz samorządowcami.
Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, na 40 stacjach wodowskazowych w dorzeczach Odry i Wisły przekroczony jest stan alarmowy. Hydrolog Mirosław Samulski z Instytutu powiedział, że w obecnej sytuacji obfite deszcze mogą spowodować wezbranie szczególnie małych rzek – dopływów Wisły i Odry.
Kapitan Krzysztof Giełsza z dolnośląskiej straży pożarnej powiedział, że służby są przygotowane na kolejną falę. Zmobilizowano dodatkowe jednostki oraz ochotniczą straż pożarną. Strażacy pracują 24 godziny na dobę. Dolnośląskie służby mogą zostać wzmocnione przez jednostki z innych części Polski. Do powiatu kłodzkiego przybyło 46 podchorążych z Warszawy.
Kapitan Krzysztof Giełsza dodał, że przez noc sytuacja na Dolnym Śląsku poprawiła się. W Kotlinie Kłodzkiej trwa usuwanie zniszczeń, spowodowanych przez wczorajsze ulewy.
Małopolska
Prawie 80 razy interweniowali strażacy w powiecie nowosądeckim w Małopolsce, gdzie w nocy z soboty na niedzielę doszło do oberwania chmury. Wezbrane potoki i woda spływająca z pól podtopiła wiele gospodarstw – podał rzecznik małopolskiej straży pożarnej, mł. brygadier Andrzej Siekanka.
W nocy nad Sądecczyzną przeszły dwie fale bardzo intensywnych opadów – ostatnia około godz. 3 nad ranem. Najbardziej ucierpiały miejscowości: Grybów, Kamionka Wielka, Ptaszkowa i Nowy Sącz, a także Ropica Polska i Szymbark w pow. gorlickim. Rano deszcz przestał padać.
Strażacy wciąż usuwają skutki nocnych ulew na Sądecczyźnie – pompują wodę z pomieszczeń, udrażniają przepusty i usuwają przeszkody naniesione przez wodę. Do straży wciąż napływają nowe zgłoszenia z tego rejonu.
Intensywne deszcze dały się we znaki również w innych miejscach regionu. W miejscowości Łęg Tarnowski w gminie Żabno pod Tarnowem, w wyniku przelania się potoku Żabnica przez obwałowanie, podtopionych zostało ok. 40 budynków. W Dobczycach w pow. myślenickim podtopionych zostało 25 budynków. W żadnym z tych miejsc nie zachodziła konieczność ewakuacji mieszkańców.
Na Podhalu potok Jeleśnia uszkodził jeden pas ruchu przy polsko-słowackim przejściu granicznym w Chyżnem. W rejonie Ciężkowic w pow. tarnowskim woda zalała drogę wojewódzką z Tarnowa do Krynicy. Także w Tylmanowej w pow. nowotarskim oraz w Szymbarku w pow. gorlickim droga znalazła się pod wodą. Do podstopień doszło też w powiecie wielickim.
Podtopione domy, zalane samochody i setki osób walczących z żywiołem – tak w nocy wyglądał Witów, jedna z miejscowości na Podhalu. Wezbrane górskie potoki gwałtownie wylały i masy wody ze zboczy i położonego nieopodal lasu wylały się na drogę. Pozalewały sutereny i piwnice domów.
Przez kilka godzin droga do przejścia granicznego była zamknięta, a kilkudziesięciu strażaków przez całą noc wypompowywało wodę z zalanych pomieszczeń. Całą noc pracowali również górale, ratując swój dobytek. Wielu mieszkańców, ratując desperacko swój dobytek, narzekało na władze, które ich zdaniem od ostatniej powodzi nie zrobiły nic, aby zabezpieczyć miejscowość przed powodzią.
Do Witowa ściągnięto jednostki straży pożarnej z całego Podhala. Woda zagrażała całej miejscowości. Przez noc na szczęście powoli opadała. Ale już teraz wiadomo, że szkody w prywatnych domach i zabudowaniach gospodarczych będą bardzo wysokie. Utonęła część zwierząt gospodarczych, których nie zdołano na czas wyprowadzić na zewnątrz.
Zalanych jest sporo samochodów, piece centralnego ogrzewania, lodówki i pralki. Strażacy już drugi dzień pracują przy usuwaniu skutków wcześniejszych nawałnic w powiatach: Dąbrowa Tarnowska, Tarnów, Brzesko i Limanowa. Intensywne działania prowadzą też w Witowie i Dzianiszu na Podhalu, gdzie w sobotę pod wieczór doszło do oberwania chmury i podtopienia ok. 250 domów.
W ciągu ostatniej doby, do godz. 7 rano w niedzielę, strażacy w Małopolsce interweniowali ok. 800 razy. W walce z powodzią zaangażowanych jest w całym regionie 2,7 tys. strażaków.
Alarm powodziowy obowiązuje w powiatach Dąbrowa Tarnowska i Tarnów oraz w gminach: Borzęcin (pow. brzeski) Brzeszcze (pow. oświęcimski), Gorlice (pow. gorlicki); w sołectwach Witów i Dzianisz (w gminie Kościelisko, pow. tatrzański), a także w miastach Nowy Targ i Nowy Sącz.
Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje w powiecie brzeskim, mieście Tarnów, a także w gminach Gnojnik i Czchów (pow. brzeski) oraz Limanowa i Tymbark (pow. limanowski).
Synoptycy zapowiadają w niedzielę w regionie burze z intensywnymi opadami.
Rwące rzeki zamiast ulic w Jasienicy
Gwałtowna burza, która w niedzielę rano przeszła w okolicach Bielska-Białej, dała się we znaki przede wszystkim mieszkańcom Jasienicy. W ciągu paru chwil ulice zmieniły się tam w rwące rzeki – poinformowali bielscy strażacy.
Synoptycy z bielskiej stacji meteorologicznej poinformowali, że w nieco ponad godzinę spadły 24 litry deszczu na metr kwadratowy.
Woda już przetoczyła się przez Jasienicę. Pozostały duże straty. Strażacy teraz pompują wodę z piwnic, umacniają wały i udrożniają przepusty – powiedział oficer dyżurny bielskiej straży.
Nawałnica dotknęła także miasto Bielsko-Biała. Tutaj również na ulicach pojawiła się woda. Kanalizacja nie była w stanie przyjąć tak dużych ilości wody. Niektóre niżej położone ulice znalazły się pod wodą.
REKLAMA Czytaj dalej
Strażacy poinformowali, że nadal trwa akcja likwidacji rozlewisk w Kaniowie i Bestwinie. Sytuacja normuje się w rejonie Czechowic-Dziedzic.
Podkarpacie – zalane gospodarstwa
Po nocnych opadach deszczu i burzach, które przeszły z soboty na niedzielę nad południową częścią Podkarpacia, podtopionych zostało kilkanaście gospodarstw. Tam dla kilku gmin wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe.
Jak poinformował Stanisław Szynalik z Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie, pogotowia ogłoszono dla kilku gmin w powiecie krośnieńskim: Miejsce Piastowe, Chorkówka, Wojanówka i Jedlicze.
Jego zdaniem najtrudniejsza sytuacja jest w gminie Chorkówka, gdzie podtopionych zostało kilka gospodarstw, boisko, zabytkowy młyn. Jednak opady nie były tak intensywne, jak przez minione doby w powiatach ropczycko-sędziszowskim, dębickim i mieleckim. Kilka gospodarstw ucierpiało też w Miejscu Piastowym.
Natomiast stabilizuje się sytuacja w powiatach dębickim i mieleckim. Tam poprzedniej doby po intensywnych deszczach i burzach pojawiły się liczne podtopienia i zalania gospodarstw, domów, budynków użyteczności publicznej oraz uszkodzenia dróg, z których wiele jest nieprzejezdnych. Wylały lokalne rzeczki i potoki. Ewakuowano kilkadziesiąt osób.
Poziom głównych rzek Podkarpacia utrzymuje się poniżej stanów alarmowych, a nawet ostrzegawczych. Stan alarmowy przekracza jeszcze tylko Grabinka w pow. dębickim, ale jej poziom stopniowo opada. Przybiera natomiast Wisłoka i Ropa w górnych biegach, z powodu wpływania do nich wód z terenów, gdzie wcześniej przeszły ulewne deszcze i burze. Ich poziom nadal jest jednak poniżej stanów ostrzegawczych.
W dalszym ciągu też dla kilku gmin powiatów mieleckiego i dębickiego obowiązuje alarm powodziowy: w gminie Czarna, Brzostek, Jodłowa, Pilzno i Dębica oraz Radomyśl Wielki, Przecław, Wadowice Górne, Czermin.
Na Opolszczyźnie spokojniej
Sytuacja na rzekach Opolszczyzny stabilizuje się. Noc z soboty na niedzielę minęła spokojnie – poinformował dyżurny Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody opolskiego (CZK), Andrzej Maruszczak.
W nocy wzrósł poziom wód Nysy Kłodzkiej. Ten wzrost jest wynikiem zwiększonych w sobotę zrzutów wody z jez. Nyskiego. Nysa Kłodzka poszła do góry, ale obyło się bez dramatycznych sytuacji – powiedział Maruszczak. Dodał, że prognozy pogody są optymistyczne, a sytuacja na rzekach powinna powoli się poprawiać. – Na radarach widzimy lekkie opady deszczu, ale przesuwają się w stronę Kłodzka – zaznaczył.
Zbiorniki na Nysie Kłodzkiej – jeziora Otmuchowskie i Nyskie – są wypełnione w około połowie. Zrzut z Nyskiego, który w sobotę zwiększono do 350 metrów sześciennych na sekundę, został wieczorem obniżony do 300 metrów. Zrzut z jez. Otmuchowskiego jest minimalny – w niedzielę rano wynosił 30 metrów na sekundę.
Alarmy przeciwpowodziowe obowiązują na Opolszczyźnie w powiecie brzeskim i pięciu gminach województwa – w Głuchołazach, Nysie, Branicach, Prudniku i Głogówku.
Stan wody granicznej Opawy w Branicach opadł od soboty, ale utrzymuje się w okolicy trzech metrów – 40 cm powyżej stanu alarmowego. Woda w Białej Głuchołaskiej, która w nocy z piątku na sobotę dała się we znaki mieszkańcom Głuchołaz, opadła poniżej alarmu.
źródło:
(ap)
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Rwace-rzeki-na-ulicach-zniszczone-domy—zagrozenie-powodziowe-na-Dolnym-Slasku,wid,11262833,wiadomosc.html